Comments by "" (@Monte_Calvaria) on "Żelazna brzoza TVN | Macierewicz | 10.04.2010 fakty, odc. 246" video.
-
2
-
2
-
@marekmachay7450 Zapewniam cię, że z powodu tak zwanej " polskiej racji stanu" i w raporcie Millera nie umieszczono całej prawdy, z uwagi by nie była taka straszna dla Polaków. Czy napisano przykładowo, dlaczego prezydent spóźnił się na samolot (podobno imprezował do późnej nocy). Gdyby był te 30 minut wcześniej, być może piloci widzieli by miejsce lądowania, czyli lotnisko i katastrofy by nie było. Czy napisano ile alkoholu było na pokładzie i czy decydenci pili ? (Prezydent, generał). Czy wyjaśniono dlaczego generał meldował samolot gotowy do odlotu, a nie kapitan ?. Czy była kłótnia kapitan - generał, na wieść o złej pogodzie w Smoleńsku ? (były informacje że była, ale informacje tuszowano). Czy generał z racji pełnienia funkcji inspektora lotu mógł wydawać polecenia kapitanowi ? Uważam, że w polskiej historii jest wiele przykładów naszych przywódców (królów, generałów, itp.), którzy się zbłaźnili i doprowadzali do wielkich klęsk państwa i całego narodu. Nie chcę by katastrofa smoleńska była tuszowana preparowanym zamachem, by wybielić naszych przywódców nieudaczników, gdyż to droga do następnej katastrofy. .
2
-
2
-
Pan Antoni to genialny propagandysta, wielki oszust, który z prozaicznej katastrofy smoleńskiej sfabrykował przy pomocy sowicie opłacanego zespołu profesorów- dyletantów "zamach smoleński'. Jak fakty nie pasują do sfingowanego "zamachu", to się o tych faktach nie mówi. Samolot nie miał pozwolenia na lądowanie, a wykonywał manewr lądowania w tragicznych warunkach, po omacku, bez widoczności lotniska na którym miał lądować. Trzeba być prawdziwym jełopem, by wierzyć w opowiastki tego historyka-polityka, który udaje fachowca w dziedzinie katastrof lotniczych. Pan Antoni przypomina innego wielkiego hochsztaplera - legendarnego rosyjskiego uzdrowiciela Kaszpirowskiego, który przy pomocy TV i swego hipnotyzującego wzroku uzdrawiał 30% ludności polskiej na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Ci co wierzą Panu Antoniemu to ten sam gatunek ludzi, którzy poddawali się uzdrowicielskim zabiegom Kaszpirowskiego.
2
-
Pan Antoni to genialny propagandysta, wielki oszust, który z prozaicznej katastrofy smoleńskiej sfabrykował przy pomocy sowicie opłacanego zespołu profesorów- dyletantów "zamach smoleński'. Jak fakty nie pasują do sfingowanego "zamachu", to się o tych faktach nie mówi. Samolot nie miał pozwolenia na lądowanie, a wykonywał manewr lądowania w tragicznych warunkach, po omacku, bez widoczności lotniska na którym miał lądować. Trzeba być prawdziwym jełopem, by wierzyć w opowiastki tego historyka-polityka, który udaje fachowca w dziedzinie katastrof lotniczych. Pan Antoni przypomina innego wielkiego hochsztaplera - legendarnego rosyjskiego uzdrowiciela Kaszpirowskiego, który przy pomocy TV i swego hipnotyzującego wzroku uzdrawiał 30% ludności polskiej na początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Ci co wierzą Panu Antoniemu to ten sam gatunek ludzi, którzy poddawali się uzdrowicielskim zabiegom Kaszpirowskiego.
2
-
2
-
2
-
2
-
Piloci lecieli po omacku, nie widzieli lotniska, ale postanowili lądować. Nie mieli pozwolenia na lądowanie od ruskiej wieży i nie bardzo wiedzieli co do nich ruska wieża mówi, gdyż rosyjski znał nieco tylko główny pilot. A pilot pod czujnym okiem generała lotnictwa łamał wszelkie polskie zasady bezpieczeństwa lotu. To co wyprawiał pilot razem z generałem, którego musiał się słuchać to kryminał. Generał miał w tym locie status inspektora i miał uprawnienia wydawania pilotom poleceń. On był najważniejszy i piloci musieli się słuchać generała, zgodnie z wydanymi wcześniej przepisami prawa lotniczego, obowiązującego w tym wojskowym pułku. Piloci lądowali więc po omacku i zorientowali się, że są tuż nad ziemią, gdy zaczęli zaczepiać kadłubem o wierzchołki drzew, które ścieli na dystansie ok. 200-300 metrów. Zanim podjęli decyzje o poderwaniu samolotu zaczepili jeszcze w dorodna brzozę, co wszystko razem spowodowało że co prawda trochę wzlecieli w górę, ale z półobrotem i ostatecznie walnęli grzbietem w podmokły i zarośnięty drzewami i krzakami teren. Wybuchy mogły być już po wypadku, gdy ok. 10 ton benzyny i oparów benzyny mogło w różnych zakamarkach eksplodować. To była katastrofa spowodowana przez generała i pilotów, którzy za wszelką cenę chcieli zadowolić Prezydenta, który już przebierał nogami na czekającym go festynie wyborczym zorganizowanym w Katyniu.
2
-
2
-
@Stopcenz Pewnie Tusk i Putin rozmawiali o pierdołach, bo o czym mieli rozmawiać. Skoro jesteś taki ciekawy, to spytaj swego guru Macierewicza, czy badał przyczyny spóźnienia się Prezydenta Kaczyńskiego na lotnisko w W-wie w dniu 10.04.2010 roku. Słyszałem wielokrotnie, że do późnej nocy biesiadował w doborowym towarzystwie popijając alkohol. Podobno na pokładzie prezydenckiego samolotu też było sporo alkoholu, który był powszechnie spożywany. Spytaj Pana Macierewicza czy badał ilość wypitego alkoholu przez generała Błasika oraz samego Prezydenta (może ruscy zawyżyli ilość promili u generała). To istotne, gdyż prezydent i generał decydowali o tym, co się działo na pokładzie samolotu i decydowali o tym, żeby zaryzykować lądowanie w Smoleńsku bez widoczności lotniska. Olek nie bądź jełopem, który się nabiera na dziecinne sztuczki odnośnie tego, o czy wiele lat wcześniej rozmawiali Putin i Tusk. Ty spytaj Macierewicza, czy decydenci z pokłady samolotu, czyli generał i Prezydent byli na rauszu, co miało bezpośredni wpływ na to, co się w Smoleńsku wydarzyło.
1
-
1
-
1