Comments by "Marek Machay" (@marekmachay7450) on "Czy Putin i jego ludzie stoją za zamachem w Smoleńsku? | Polityczna Kawa" video.
-
10
-
7
-
5
-
4
-
3
-
3
-
3
-
2
-
2
-
@user-cw3nb8rc9e
Analiza zakodowanych danych przygotowana przez Universal Avionics, producenta systemu TAWS (Terrain Awareness Warning System), została w Raporcie końcowym MAK pominięta w całości. Dotyczy to w szczególności ostatniej sekwencji danych (TAWS #38), składającej się z odczytu ostatniego, zarejestrowanego przez ten system, położenia samolotu, wysokości i innych kluczowych parametrów. Zapisy Raportu końcowego MAK są niespójne w stosunku do przytoczonego odczytu zapisu TAWS #38. Ukryty został nie tylko TAWS #38, ale w jego pobliżu usunięto około 1 sekundy danych zapisanych przez wszystkie rejestratory lotu. Rosyjski Raport Końcowy nie analizuje istotnych danych przyspieszenia pionowego i przechylenia, zapisanych przez rejestratory.
Potwierdza to MIEJSCE ZNALEZIENIA PIERWSZYCH SZCZĄTKÓW skrzydła, czyli PRZED (na dodatek kilkadziesiąt metrów na prawo od niej) brzozą !!!
Oraz NIENARUSZONY STAN działki Bodina !!! Gdzie, oprócz drzewa (które było złamane wcześniej, prawdopodobnie przez wiatr), nie było najmniejszego śladu przelotu 80 tonowego kolosa, który powinien wypalić teren spalinami (o temperaturze 800 STOPNI CELSJUSZA !!!) i w...dolić w kosmos resztki tej drewnianej budy, płotu i kupy śmieci dr Bodnia !!!
Dlatego kałmuki UKRADLI, ZGUBILI, ZNISZCZYLI ... wszystkie nagrania z rejestratorów obecnych na Siewiernym, więc moje "manipulacje" to pikuś w porównaniu do tego co zrobił MAK !!!
2
-
@slawomirkubisty7217
W Samarze stał przez pół roku i był "ochraniany" przez JEDNEGO borowika i nie ma takiej możliwości, żeby jedna osoba upilnował cokolwiek przez tak długi okres czasu. I tak go tam świetnie wyremontowali, że przez 3 miesiące, od powrotu do katastrofy miał 11 poważnych awarii !!!
Tu masz opis tego co się działo Okęciu, przed odlotem:
"Jak ustalił "Nasz Dziennik", mężczyzna zeznał, że pod kątem pirotechnicznym nie sprawdzono też nigdy części zapasowych maszyny, znajdujących się w luku w tzw. apteczce technicznej, po powrocie samolotu z remontu w Samarze (Federacja Rosyjska) w grudniu 2009 roku. A z powodu utrudnionego dostępu pirotechnik z psem nie zbadał w całości luku bagażowego, trapu, podobnie jak zewnętrznej powłoki maszyny. Roman B. tłumaczył prokuratorom, że odstąpił od tej czynności z powodu hałasu" - czytamy w "ND".
"To potwierdzenie tego, o czym ja i moi koledzy, byli funkcjonariusze, mówili, komentując zakres działań BOR, czyli sprawdzenie pirotechniczne w tym przypadku samolotu Tu-154M nr 101, że samolot nie był fachowo i zgodnie z procedurami sprawdzony – mówi w rozmowie z ND płk rez. Andrzej Pawlikowski, były szef BOR."
2
-
@remigiuszhetman4062
Nie, w Samarze, gdzie ładunki umieszczono pod poszyciem, nikt w Polsce nie zrywałby nitów poszycia, żeby zajrzeć do środka.
Kałmuki były dogadane z polskojęzycznymi s...synami, bez współudziału których zamach byłoby niemożliwy, tak jak niemożliwe by było wyłącznie systemu kontroli dostępu do wojskowego lotniska na Okęciu, poprzez wyłączenie serwera, do którego schodzą wszystkie logi z tego systemu, który znajduje się w Dowództwie Sił Powietrznych.
"W dniu 9 kwietnia 2010 r. został odłączony od systemu serwer mieszący się w DSP. (…) nie były rejestrowane (zapisywane) wejścia i wyjścia odbywające się z użyciem bramek z czytnikami elektronicznymi (…) nigdzie w systemie nie tworzyła się historia użytych przepustek, a na teren jednostki mogli wejść ludzie nieuprawnieni, posługujący się cudzą przepustką.” – zeznał jeden z żołnierzy z 36 specpułku.
Kontrola pirotechniczna (z psem) przed odlotem nie była skończona, ze względu na hałas, nie sprawdzono min. tonowej "apteczki technicznej", która trafiła na pokład w nocy ...
Do tego przez 5 lat po Smoleńsku strona rządowa nic nie wyjaśniała, tylko co najwyżej zacierała ślady, a w lutym 2015 przegłosowali SOBIE nowelizację ustawy o archiwizacji dokumentów państwowych, skracając obowiązek przetrzymywania dokumentów państwowych do 5 lat, co pozwoliło im dokończyć dzieła i w świetle prawa zniszczyć większość dokumentów dotyczących Smoleńska, więc ustalenie odpowiedzialności konkretnych osób jest bardo trudne.
2
-
1
-
1
-
1
-
1
-
@Andrzej Kowalski
Po pierwsze, kałmuki ukradły i ukryły najważniejsze dowody pierwszego dnia, a drugiego rozjechali wrak i wrakowisko buldożerami.
Po drugie, przez 5 lat po Smoleńsku strona rządowa nic nie wyjaśniała, tylko co najwyżej zacierała ślady, a w lutym 2015 przegłosowali SOBIE nowelizację ustawy o archiwizacji dokumentów państwowych, skracając obowiązek przetrzymywania dokumentów państwowych do 5 lat, co pozwoliło im dokończyć dzieła i w świetle prawa zniszczyć większość dokumentów dotyczących Smoleńska.
Po trzecie, większość katastrof bada się latami, a nienormalne to jest to, że przy takim armagedonie jaki był na Siewiernym już po kilku godzinach ktoś bezbłędnie przedstawia rozwój wypadków, który "potwierdziło śledztwo".
Po czwarte, wykonanie czynności niezbędnych w czasie prowadzenia śledztwa dopiero po 5 latach zajmuje znacznie więcej czasu i generuje ogromne koszty. Jak np. sekcje zwłok, które można było zrobić dopiero po ich ekshumacji.
Po piąte, wszystko musi być sprawdzone po 100x, bo jakikolwiek błąd będzie pretekstem do podważenia całego śledztwa.
1
-
@user-cw3nb8rc9e
Od co najmniej 10 lat podkomisja mówi o sekwencji wybuchów, nie o jednym wybuchu, które następowały po sobie w sekundowych odstępach, a więc mieli kilka sekund na "rzucenie mięsem" zanim wszystkich zabił wybuch w centropłacie. Potwierdza to (min.) kolejność w jakiej części Tupolewa opadły na ziemię. Jak jesteś wiernym widzem TVN-u, czy czytelnikiem GW-na, to wiele cię mogło ominąć.
Pierwsze elementy skrzydła znaleziono jeszcze przed brzozą, kawałki ogona przy ul Kutuzowa i za nią, a pierwsze szczątki ludzkie i rosyjskie służby (np.12.04.2010 znalazły rękę uwięzioną w kawałku blachy, wbitą na prawie metr w glebę) i polscy archeolodzy znaleźli jeszcze przed "głównym wrakowiskiem", gdzie teoretycznie kadłub samolotu powinien być jeszcze w całości !!!
I chciałby jeszcze zwrócić uwagę na to co się stało z ciałami, co skrzętnie pomija MAK-Miller:
Eksplozja w centropłacie zabiła pasażerów salonki generalskiej, rozrzucając ich szczątki, razem ze szczątkami kuchni po kilkadziesiąt metrów, we wszystkich kierunkach, po całym wrakowisku i tak zniszczyła centropłat, że jego lewy dźwigar (osmolony od wybuchu) przeleciał 80 m do przodu.
Ciała pary prezydenckiej zostały rozrzucone na odległość ponad 40 metrów od siebie. Także poprzeczny do kierunku lotu szczątków samolotu rozrzut wielu innych fragmentów ciał ofiar, wskazuje na wybuch jako przyczynę śmierci pasażerów. Przykładowo jeden z pasażerów znalazł się najbardziej na południowy zachód, ale jego rękę znaleziono na terenie leżącym najbardziej na wschód. Jedna z pasażerek została wgnieciona w gródź ogonów samolotu, czyli w kierunku przeciwnym przemieszczeniu się samolotu. Inna pasażerka wyrzucona podmuchem do góry przeleciała nad całym centropłatem i wpadła do zagłębienia między klapą i powierzchnią skrzydła.
W okolicy kabiny pilotów leżało 12 ciał ludzi, którzy siedzieli i z przodu i z tyłu samolotu.
Ciała ponad 30 pasażerów miały zerwane ubrania i poparzenia skóry mimo, że leżały poza strefą ognia naziemnego ...
A kłamstw to szukaj tam gdzie można je znaleść od 100 lat, w Rosji.
1
-
@Jan Dec
Serio? A kto się miał nauczyć, kpt Protasiuk ?!
To ciekawe, bo był najlepszym pilotem 36 Pułku Lotniczego.
W 1997 ukończył z wyróżnieniem Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie. Od tego samego roku pełnił służbę w 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego, od 2008 dowódca załogi Tu-154M. Był pilotem klasy mistrzowskiej, posiadał pierwszą klasę pilota wojskowego, uprawnienia do wykonywania lotów w dzień i w nocy wg procedur IFR przy warunkach IMC w charakterze dowódcy załogi na samolotach Tu-154M i Jak-40, a także uprawnienia pilota doświadczalnego III klasy samolotu Tu-154M. Jego ogólny nalot wynosił 3531 godzin, na samolocie Tu-154M 2907 godzin, w tym 445 godzin na stanowisku dowódcy. W 2005 odbył w certyfikowanym ośrodku szkoleniowym Polskich Linii Lotniczych LOT kurs teoretyczny na licencję liniową ATPL(A), przygotowujący do odbywania lotów międzynarodowych.
Był absolwentem politologii na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego z 1999. W 2003 ukończył studia podyplomowe na Wydziale Cybernetyki Wojskowej Akademii Technicznej w zakresie integracji europejskiej i bezpieczeństwa narodowego.
Na początku 2010 brał udział w akcji pomocy humanitarnej dla ofiar trzęsienia ziemi na Haiti. Wracając z Haiti 24 stycznia 2010, wylądował nocą na warszawskim lotnisku wojskowym Okęcie samolotem Tu-154M nr 101 z uszkodzonym blokiem sterowania. 4 lutego 2010 wraz z pozostałymi członkami personelu 36 SPLT za udział w akcji humanitarnej został wyróżniony przez dowódcę Sił Powietrznych RP gen. broni pil. Andrzeja Błasika.
Arkadiusz Protasiuk był tylko słabo odporny na eksplozje.
Masz coś jeszcze do dodania ?!
1
-
1
-
1
-
1
-
1
-
1
-
Wszystkie twarde dowody kałmuki ukradli pierwszego dnia i ukryli, drugiego dnia rozjechali wrak i wrakowisko buldożerami, więc poszlaki, badania próbek, itp muszą wystarczyć.
Zwłaszcza, że poszlaki słabe nie są. Pierwsze szczątki skrzydła znaleziono PRZED (na dodatek kilkadziesiąt metrów na prawo od niej) brzozą.
Stan działki Bodina, gdzie, oprócz drzewa (które było złamane wcześniej, prawdopodobnie przez wiatr), nie było najmniejszego śladu przelotu 80 tonowego kolosa, który powinien wypalić teren spalinami (o temperaturze 800 STOPNI CELSJUSZA !!!) i w...dolić w kosmos resztki drewnianej budy, płotu i kupy śmieci, które wszystkie stały i leżały tam jeszcze w maju.
Duraluminiowe poszycie tutki, wpadając pod małym kątem w błoto i krzaki, "rozprysnęło się" na tysiące poszarpanych, osmalonych, drobnych kawałków, które poszybowały kilkadziesiąt metrów we wszystkich możliwych kierunkach, jakby samolot spadł lotem nurkującym na beton, a raczej jak kryształowy wazon jeb...ty o beton.
Pierwsze szczątki ludzkie Rosjanie i polscy archeolodzy znaleźli przed "głównym" wrakowiskiem.
Eksplozja w centropłacie zabiła pasażerów salonki generalskiej, rozrzucając ich szczątki, razem ze szczątkami kuchni po kilkadziesiąt metrów, we wszystkich kierunkach, po całym wrakowisku, wysadziła lewe drzwi pasażerskie i tak zniszczyła centropłat, że jego lewy dźwigar osmolony od wybuchu przeleciał 80 m do przodu.
Ciała pary prezydenckiej zostały rozrzucone na odległość ponad 40 metrów od siebie. Także poprzeczny do kierunku lotu szczątków samolotu rozrzut wielu innych fragmentów ciał ofiar, wskazuje na wybuch jako przyczynę śmierci pasażerów. Przykładowo jeden z pasażerów znalazł się najbardziej na południowy zachód, ale jego rękę znaleziono na terenie leżącym najbardziej na wschód. Jedna z pasażerek została wgnieciona w gródź ogonów samolotu, czyli w kierunku przeciwnym przemieszczeniu się samolotu. Inna pasażerka wyrzucona podmuchem do góry przeleciała nad całym centropłatem i wpadła do zagłębienia między klapą i powierzchnią skrzydła.
W okolicy kabiny pilotów leżało 12 ciał ludzi, którzy siedzieli i z przodu i z tyłu samolotu.
Ciała ponad 30 pasażerów miały zerwane ubrania.
Ślady na kikucie lewego skrzydła i co najmniej kilkunastu innych fragmentach samolotu wskazują, że zostały one rozerwane od wewnątrz.
Badania próbek przeprowadzone w laboratoriach we Włoszech i UK stwierdziły obecność heksogenu i trotylu na szczątkach wraku tupolewa ...
1